Postrzeganie przez widzących ludków.
Od kąd jestem sobie na tym świecie przychodzi mi żyć z widziatymi ludziskami.
Postrzeganie ich mojej osoby naprawdę jest nie co denerwujące.
Ja rozumiem, że oni chcą dobrze no ale nie są świadomi, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :d
No tak więc do rzeczy.
Gdy bym nie poszła do szkoły z internatem to nic bym nie umiała.
NIe umiała bym poprostu niczego.
Jak chodziłam do masówki wszędzie mnie prowadzano.
Usługiwano mi bo szybko bo nie ma czasu.
W masówce kolerzanki i koledzy wszędzie mnie prowadzali.
Nawet nie miał by mnie kto nauczyć w jaki sposób poruszać się z białą laską.
Teraz może i nie umię zbyt wiele jeszcze ale podstawy tak.
Widzący uwarzają, że mnie spotkało nie szczęście, że nie widzę.
Na każdym kroku dają mi to do zrozumienia.
Dla nich jest to nie pojęte, że mi to nie przeszkadza i że nie chcę widzieć.
JUsiłują mi wmówić, że nie mam racji.
NO dobrze nie widomym jest troszku trudniej ale przecież można 90% czynności domowych ogarnąć bez pomocy osoby widzącej.
Jak np czeszę włosy czy ubieram coś co dla mnie jest fajne kazują mi to zmienić bo dla nich jest to nie ładne.
No ale prawda jest taka, że im ja w danym ubraniu nie będę się podobała a powiecmy jakiemuś przechodniowi z ulicy czy nawet mojej przyjaciółce tak będzie mi ładnie w tym uczesaniu i w tej fryzuże.
No to ja jak słyszę takie uwagi od nich to podnoszę głos i mówię "Wy przecież nie będziecie mnie do końca życia ubierać i mówić w czym mi jest ładnie a w czym nie e!.
TO oni nie dyskutuj słuchaj dobrej rady.
To ja na to.
Już nie jestem dzieckiem, już nie muszę nikogo słuchać.
No nie stety to nie pomaga.
Ja wiem, że oni chcą dobrze no ale tak się przecież nie da.
To mi ma być dobrze z tym, że nie widzę, w moich ubraniach a nie im.
Często jest tak, że jakaś bluzka wizualnie dla ich oczu jest za ciasna a mi jest w niej akurat dobrze.
No i tacy są właśnie widzący czasami.
Categories
Postrzeganie przez widzących.
Postrzeganie przez widzących ludków.
Od kąd jestem sobie na tym świecie przychodzi mi żyć z widziatymi ludziskami.
Postrzeganie ich mojej osoby naprawdę jest nie co denerwujące.
Ja rozumiem, że oni chcą dobrze no ale nie są świadomi, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :d
No tak więc do rzeczy.
17 replies on “Postrzeganie przez widzących.”
No, zapraszam na psychologiczne studia gdzie pełno ćwiczeń typu opisz drugą osobę.
hehe samoocena by ci w górę poszybowała.
Ubrania hmm, sporo niewidomych do tego specjalnej uwagi chyba nie przykłada, w tym ja raczej też nie. No, dlatego jak ubrania kupuję to z kimś kto mi coś doradzi, powie po prostu czy to spoko wygląda czy niekoniecznie.
Ja mam trochę w drugą stronę. 😉 Ode mnie widzący zawsze dużo wymagali. Taryfy ulgowej nie znałam. Nawet często zapominają, że funkcjonuję bez wzroku. Fakt, oni nie są w naszej skórze.
no ja raczej mam do tego osoby widzące , bo nie wszystkie ciuchy pasują do siebie kolorystycznie , chodź powiem , że niektóre osoby widzące też nie mają gustu do ubrań
Ale akurat kwestia ubrań to coś,
w czym lepiej poprosić osoby widzące o pomoc.
Pewnie,
że nie można wyręczać się wiecznie kimś,
i jak najwięcej należy ogarniać samemu.
Ale z drugiej strony,
nie możesz też za każdym razem podnosić głosu
na osoby, które chcą Ci pomóc.
A nie oszukujmy się,
ograniczenia pewne mamy
i z pomocy korzystać musimy czy tego chcemy czy nie.
Ano musimy. Choć jak potrzeba tyła przyciśnie, to nagle się człowiek robi bardzo twórczy i zaradny 😀
Dokładnie. W kwestii ubrań warto jednak mieć kogoś zaufanego i raczej go słuchać, bo wiesz, istnieja jednak pewne normy i jak wyjdziesz na miasto źle ubrana, to dopiero Cię będą palcami wytykać. Zaciasna wizualnie bluzka, to za ciasna bluzka, niestety i wątpię, żeby ktos Ci to mówil złośliwie.
Gorzej, że na dobrą sprawę nie zawsze to powiedzą. Paluchami wytkną, śmiać za plecami się będą, patrzeć dziwnie, ale w twarz nie powiedzą jeśli Cię nie znają albo będą się bali, że urażą.
A Ty człowieku dowiesz się, że coś jest nie tak po długim czasie albo i nigdy.
No wiesz, jak kogoś nie znasz, to też mu raczej nie powiesz “Hej, jak ty się ubrałeś”. Nie ważne czy widzi, czy nie. No i nie każdemu wszystko musi się podobać, ale mam na myśli takie rażące rzeczy.
Nooo. Jak widzący ubierze się – nazwijmy eufemistycznie – nietypowo, ludzie powiedzą: Ooo, nowy styl… Modne… Awangardowe… A jak osoba niewidoma, o zaraz albo litość albo komentarze uszczypliwe i szybka ekspercka ocena… 🙂
Zgadzam się z przedmówcami. co do wyglądu lepiej, żebyś słuchała widzących, bo w dużej mierze nie masz nad tym kontroli.
Napisz jeszcze co dokładnie ał ci pobt w internacie. C=Co potrafisz zrobić samodzielnie.
W kwestii ubrań to nie ufam sobie aż tak bardzo, żeby twierdzić, że dobrze wyglądam, zdecydowanie jednak wolę spytać o radę siostrę, absolutnie nie pytam męża, bo dla niego to we wszystkim wyglądam dobrze, nawet gdybym worek jutowy ubrała, więc ten.
Ja nigdy nie przepadałam za kupowaniem ciuchów i tym całym przymierzaniem, więc lubię czasem po prostu coś dostać i w tym chodzić, oczywiście pod warunkiem, że jest wygodne. Mam też duże problemy z kupowaniem butów, bo mam dziecięcy rozmiar stopy, no ale czasem trzeba się wybrać na te zakupy.
Ooo, ja to mam styl nieskomplikowany i zawsze staram się wybierać tylko to, w czym będę chodzić. Bywało już więc parę razy tak, że poszłam do sklepu o godzinie czternastej, wyszłam o osiemnastej, a kupiłam jeden stanik i jedne spodnie. xd
Hm. W pewnym sensie Cię rozumiem. Ja akurat mam taką mamę, że umiem wiele, nawet z tego, co niekoniecznie powinnam. ALe jeśli wychowywała bym się z babcią, nie wiedziała bym nic. BO herbaty nie można zrobić, bo gorące, opażyć się można, ważyw nie można pokroić, bo kontakt z nożem itp. Tak, ja rozumiem, że się boją, ale oni też muszą zrozumieć nas. WIęc tłumaczyłam, i tłumaczę dalej, nawet jak widzę, że nie dociera. MOże kiedyś dotrze. O. A ja z masówką mam odwrotne doświadczenie. Nie pomagali mi, bo nie mieli czasu. BO byli zajęci sobą, więc masówka dużo mi dała. Chodziłam sama, jak się zgubiłam to miałam problem, dochodziło nawet do tego, że zamykali mnie w szatni, bo o mnie zapominali, więc miałam nie tylko kilka ciekawych doświadczeń, ale też szkołę przetrwania, jak sobie poradzić, i dać im znać. Ej! Nie zamykajcie! Jeszcze ja. Na obiady nigdy nie chodziłam, więc nie wiem, jak by było z tą kwestią, ale sądzę, że podobnie. Co do białej laski. WIesz, oni w masówkach sami tego nie umieją, więc Cię nie nauczą. Ja trochę uczyłam się sama, trochę na wczesnym wspomaganiu rozwoju, a teraz postarałam się o orientacje prywatnie. Widzący zawsze uważają, że nas spotkało nieszczęście. I w ogóle zdrowi zawsze uważają, że choroba to nie szczęście. Tak samo jak CI, którzy mają dobre i poukładane życie, uważają, że CI, którzy mają gorzej, nie są szczęśliwi. Bo, poniekąd tak jest. NIe możesz powiedzieć, że to, że nie widzisz, to jest wielkie szczęście. Ja np. Też bym widzieć nie chciała, i pogodziłam się z tym stanem rzeczy. A. OK. Nie widzę, widocznie tak miało być. Ale jednak nie pieję z radości, bo wiadomo, że jak byśmy widzieli, było by inaczej. NIe chcę powiedzieć łatwiej, bo różne ludzie mają na to spojrzenie. Jedni powiedzą, że łatwiej jest nam, bo zawsze ktoś pomoże, wyręczy. Z drugiej strony, nam jest trudniej, a zwłaszcza tym, którzy chcą się usamodzielnić. Bo często otoczenie nie wie jak pomóc, i w ogóle nikt nie wie, jak pomóc, i trzeba sobie radzić samemu. W ogóle, nam jest trudniej osiągnąć samodzielność niż widzącym, w pewnych obszarach. No dobra. Mówisz, że można ogarnąć, ale żeby ogarnąć, to ktoś musi Cię tego nauczyć, a niestety, wiem z doświadczenia, że nam trzeba czasem tysiąc razy coś pokazać, żebyśmy załapali. W dużej mierze zależy to od osoby pokazującej, i od osoby, która się uczy, każdy ma inne tępo i chęci, ale ta osoba widząca, nie koniecznie musi mieć cierpliwość, żeby CIę uczyć, to po pierwsze, a po drugie, żeby pomagać w ogarnianiu tych dziesięciu procent, których sama nie ogarniesz. WIesz, jak oni mówią, że nie łądne, to można powiedzieć, że jest to rzecz gustu, ale jak mówią, że nie pasuje, to chyba oni się lepiej znają niiż my. WIadomo, my się możemy nauczyć kolorów, i tego co do czego pasuje, ale czasem są wyjątki, i lepiej posłuchać innych. Z tym podnoszeniem głosu, to bym nie przesadzała, oni chcą dobrze, ale może nie umieją, nie każdy wie, jak pomagać. A ty im nie ułatwiasz, lepiej wytłumaczyć. Słuchajcie, ja o sobie decyduje, ale posłucham waszych rad. Ale spokojnie! Jak bluzka jest wizualnie zaciasna, to nie będziesz się podobała przechodniowi, ani przyjaciółce, bo jest zaciasna. WIęc i przyjaciółka, i przechodzień i każdy to zauważy, a potem za plecami, będą o tobie mówili. No ale, twoja sprawa. Ja, na twoim miejscu, i na swoim też z resztą, słuchała bym innych, nie można wiedzieć wszystkiego, i zachowywać się tak, jak by się wszystkie rozumy pozjadało.
ja generalnie obracam się ostatnio w środowisku osób widzących i najbardziej bawi mnie to jak widzący się dziwią, że ja się tak kolorystycznie potrafię ubrać.
A co w tym zabawnego? To nie jest wcale takie oczywiste, że CI się musi udać ubrać po ludzku.