Miłość.
Witajcie.
Dzisiaj mam ochotę podzielić się z wami moimi doświadczeniami w szukaniu tego jednego jedynego.
Nie będę tutaj podawać prawdziwych imion. Osoby, które mnie znają doskonale będą wiedzieć o kogo chodzi a osoby, które mnie nie znają muszą się zadowolić poprostu suchymi faktami.
Podawanie tutaj imion nie jest istotne.
Wszystko zaczęło się tak gdzieś około 11 12 roku życia.
Wtedy to właśnie zaczęli podobać mi się chłopacy.
Spodobał mi się kolega z podstawówki no wiecie taka nastoletnia i dziecinna miłość, wtedy myślałam, że to będzie to.
Długo nie było z tego nic aż do końca gimnazjum.
KIedy poszliśmy do technikum no to w połowie pierwszej klasy zaczęliśmy ze sobą się spotykać.
Było dobrze.
To trwało a z pół roku.
Na początku drugiej klasy pocałowaliśmy się a na zajutrz powiedział mi, że nie chce dalej, boi się, że nie będzie miał oczym ze mną rozmawiać, że znudzimy się sobą.
Nawet zapytał mnie czy się nie zabije aby napewno.
No pomyślałam wtedy kurde co to ma być troche mnie to ruszało no ale pod koniec technikum zaczoł mnie irytować tym, że wszędzie go pełno, że wszyscy nauczyciele są za nim.
Nawet zaczęłam się go brzydzić.
A teraz wiem, że na etapie dzieci to nie mogło się udać.
Po jakimś tam czasie nie ważne jakim poznałam takiego fajnego kumpla.
Widywaliśmy się osobiście.
Przychodził na tyniecką no i się spotykało tak często jak się dało.
Po jakimś czasie zaczoł mi się bardzo podobać zaczęłam go bardzo lubić.
Otym nikt nie wiedział prucz zaufanych osób.
Oczywiście ta osoba otym nie wiedziała.
W tamtym czasie byłam bardzo nie śmiała.
NIe umiałam mówić o takich uczuciach.
Poprostu bałam się, że mnie odrzuci no tak więc nic nie mówiłam.
Co raz bardziej zaczęłam się zakochiwać.
Przyjaciele radzili mi "Anita porozmawiaj z nim".
Ja nie słuchałam wtedy ludzi i nic z tym nie zrobiłam.
KIedy już byłam powiecmy gotowa do powiedzenia tudzież do rozmowy było już za późno.
Już był zajęty.
No ale zważywszy na fakt, że kobieta, z którą byłi jest i, że obie traktujemy się jak siostry i, że bardzo byłi jest dla mnie cenny i ważny nie miałam ani serca ani sumienia żeby cuś robić w tej kwestii.
No i spoko.
On jest teraz szczęśliwy.
Kurcze ja go naprawdę wtedy bardzo kochałam w sumie dobrze, że tak się stało bo z tamtą kobietą jest szczęśliwy.
Ja naprawdę pragnełam żeby był szczęśliwy dla tego odpuściłam.
NIe chciałam go stracić jako przyjaciela.
Teraz się przyjaźnimy.
Jeżeli tylko ma jakąś chwile rozmawiamy ze sobą.
Długo musiałam dojść do siebie po tym wszystkim.
NIe mogę się doczekać kiedy znajdę tego jednego jedynego.
Chciała bym założyć rodzinkę.
Jestem już na to gotowa wkońcu już 26 lat na karku.
NIe chcę czekać z tym.
Narazie jestem sama.
TO okropne być samotną kobietą.
Przepraszam.
Nie którzy mężczyźni nie rozumieją, że kobieta z pewnymi kwestiami nie może czekać tak jak oni do po trzydziestki.
Po pierwsze jest potem trudniej.
Po drugie ja zaczęłam dojrzewać półciowo nie mając jeszcze dziesięciu lat skończonych.
Byłam w trzeciej klasie podstawówki kiedy zaczęłam miesiączkować.
A chłopaki to by chcieli szaleć i szaleć.
NIe rozumieją, że dziewczyny nie mogą tak długo zwlekać z macierzyństwem.
Myślcie sobie co chcecie.
Ja mam do tego takie podejście i jestem zdecydowana na rodzinkę.
Teraz owszem nie pracuję ale za to odkładam pieniążki.
Co mam zapłacić to zapłace, co mam kupić to sobie kupię.
Reszta jest odkładana.
Praca nawet zdalna przy małym dzieciątku jest jak najbardziej możliwa.
NIe podoba mi się u co po nie których chłopaków stwierdzenie, że kobieta ma parcie na dziecko.
Wkurza mnie takie stwierdzenie.
Bo mnie to trochę obraża jako kobietę.
A zwarzywszy na fakt, że zaczęłam wcześnie dojrzewać mogę zacząć wcześnie przekwitać.
Ok nie ma na to regóły.
NIe mniej jednak martwie się troche o to.
8 replies on “Miłość”
ja też bym chciała założyć rodzinę nawet jestem zarejestrowana na pewnym chrześcijańskim portalu, ale puki co poznaję samych nieśmiałych chłopaków, albo tchurzy.
hmmm sama nie wiem czy ja mam , to szczęście czy nie , ja nie szukam oni sami mnie znajdują , ale czy to ten jedyny , to niewiem , ja bym chciała żeby tak było chciała bym mieć stabilny , ułożony związek
Z tym parciem na dziecko to obawiam się, że faceci nie rozumieją niestety, że nasz zegar biologiczny tyka i w pewnym sensie działa na naszą niekorzyść. Jest jeszcze coś takiego jak instynkt macierzyński, choć i tu opinie są podzielone w kwestii czy on jest czy też go nie ma, zaużmy jednak, że coś takiego istnieje i prędzej czy później u większości kobiet ten instynkt się odzywa, co jest rzeczą całkowicie naturalną.
Z własnego doświadczenia mogę jeszcze powiedzieć, że po 30-stce też można mieć dziecko i mam wrażenie, że znaczna część mam w tym wieku jest chyba bardziej świadoma macierzyństwa.
I jeszcze co do pracy zdalnej i maleństwa… Pozwolę sobie się nie zgodzić, nie jest to takie proste. Taki roczniak wymaga naprawdę dużej uwagi ze strony rodziców i nie ma szans, że zajmie się sobą w czasie, w którym musisz pracować. Przy systemie zadaniowym być może da się to ogarnąć, ale wtedy do pracy masz czas kiedy dziecko śpi, więc albo w trakcie południowej drzemki albo wieczorami, a wieczorami często jest się tak wypompowanym, że sił nie ma na nic.
Z całą pewnością pracować się da, gdy maluch jest w placówce typu żłobek albo mamy opiekę babci, tudzież niani, która to niania kosztuje duuuużo i często jest to też kwestia zaufania czy chcemy zatrudniać obcą kobietę. My wybraliśmy żłobek dla córki i był to strzał w dziesiątkę, choć początkowo strasznie przeżywałam, że oddaję małą do placówki. W ostatecznym rozrachunku jednak była to bardzo dobra decyzja.
no zgadzam sie z wypowiedzią kat
No nie wiem, widziałam dzieci, które po prostu siedziały w kącie, grzecznie sobie tam machały jakimiś zabawkami i coś tam do siebie mamrotały, ale generalnie dawały żyć.
Zuzler, tylko jak długo widziałaś dzieci, które zajmują się sobą i dają żyć? To mógł być jakiś tam wycinek czasu, w którym mogłaś malucha obserwować, ale wierz mi, żadne za długonie wytrwa, w szczególności w wieku do 3 lat, bo im starsze tym łatwiej czymś zająć je na dłużej.
Nie mam z dziećmi wiele doświadczenia, więc cóż, przyznam szczerze, że nie wiem jak to jest na codzień.
powiem i, że niestety faceci mają inne myślenie.